Emet

Portal Biblijny

(placeholder)

A Skałą, która im towarzyszyła był Chrystus


Autor: Grzegorz Szymkowiak Spisała: Maria Leszczawska

Poniższy tekst jest transkrypcją nagrania audio

Cytaty : Biblia Gdańska, Biblia Tysiąclecia i Biblia Warszawska/Brytyjka


(placeholder)

Temat dotyczy nauki o preegzystencji Mesjasza przed narodzeniem z Marii.

Na wstępie muszę powiedzieć, że ze stwierdzeniem o osobowo i fizycznie preegzystującym Mesjaszu przed narodzeniem z Marii, z tego rodzaju teorią, myślą, czy sugestią nie zgadzam się. Brak mojej zgody wynika z tego, iż nie znajduję potwierdzenia tej teorii w świętych pismach hebrajskich. Natomiast, jeśli pojawiają się pewne zwroty, z jednej strony w pismach hebrajskich, ale przede wszystkim w pismach greckich, szczególnie w listach, to należy zrozumieć te zwroty, motywy i wersety w kontekście rzeczywiście pism hebrajskich. Jeżeli poważyłem się użyć określenia, że pisma hebrajskie nie potwierdzają osobowej preegzystencji Mesjasza, istnienia osobowego Mesjasza w preegzystencji, to znaczy, że trzeba mi uzasadnić, jak zrozumieć te szczególne miejsca, jak zrozumieć te motywy z listów, czy też wskazać na odniesienie do motywów z pism hebrajskich.

Może jeszcze taka uwaga z mojej strony: gdyby ktoś, czytając to, zechciał pomyśleć, że ja uważam, iż wszystko wiem i wszystko rozumiem, to oczywiście powiem z góry – będzie w błędzie ten ktoś. Mogę to otwarcie i śmiało powiedzieć, że są rzeczy, które dociekam i bardzo chciałbym rozumieć. I absolutnie nie powiem, że rozumiem wszystko. Zgadzam się z apostołem Pawłem, który powiedział: Po części tylko poznajemy i po części rozumiemy (1Kor 13:9). Po ponad 30 latach mojego badania sam też tak widzę, że nawet jeśli byłoby mi dane przez Boga drugie 30 lat, to i tak nadal pozostanę w jakiejś niewiedzy. I to jest dla mnie oczywiste. W związku z tym z góry mówię: nie mam takiego przekonania o sobie, że rozumiem wszystko. Natomiast jeśli coś rozumiem i uważam, że ma to rzeczywiście sens, a także, że pochodzi to z ducha Bożego, to wtedy będę mówił, że rozumiem i tak jest jak przedstawiam. A mało tego, powiem, że nie może być inaczej, bo będzie to, przynajmniej w moim pojęciu, uzasadnione treścią Pism świętych. A podkreślić należy: Pismo nie może być skażone (J 10:35). Tak powiedział Jezus, On jest naszym Panem, Nauczycielem, naszym Przewodnikiem, naszym Zbawicielem. Nie powinniśmy poddawać w wątpliwość tak jasno sformułowanego przykazania. Tak, wprost przykazania. To jest nader oczywiste, że włącza się to zdanie do kategorii przykazania, bo i w pismach hebrajskich jest to tak właśnie przez Boga postawione. Ale też potwierdzają to słowa Jezusa, dlatego nie ma tu miejsca na dyskusję.

Pismo nie może być skażone (J 10:35). Możemy dochodzić, dociekać o co chodzi, badać, zostawiać sobie czas, nie rozumiejąc na ten moment, dając sobie czas na kiedyś, na dłużej, na później, by szukać rozwiązania. Ale to jest odrębne działanie niż zadawanie gwałt Pismom.

To jest jedna rzecz. I jeszcze druga uwaga, żeby to może nikogo nie zdziwiło. Ja nie używam pojęcia „Stary Testament” i „Nowy Testament”. Być może to już zwróciło waszą uwagę. Uważam, że nazywanie części Biblii „Starym” czy „Nowym Testamentem” jest bardzo niewłaściwe, szkodliwe i po prostu nieprawdziwe. A to nawet na podstawie osobistych doświadczeń mogę tak powiedzieć, bo w sytuacji, kiedy cytowałem na przykład proroka Izajasza, to wielokrotnie powtarzano mi, że „Stary Testament przeminął, my mamy Nowy Testament”. Nie rozwijam tego, zaznaczam tylko, bo można na ten temat oczywiście więcej mówić. Tylko jedno zdanie w tej kwestii. Pisma hebrajskie ZAWIERAJĄ W SOBIE – użyję określeń biblijnych – treści w odniesieniu do PIERWSZEGO PRZYMIERZA i w odniesieniu do DRUGIEGO PRZYMIERZA. Natomiast Ewangelie POTWIERDZAJĄ TO, co było ZAPOWIEDZIANE w pismach hebrajskich, a listy WYKŁADAJĄ TO, POTWIERDZAJĄ. To są LISTY pouczające, nauczające, wykładające W DUCHU BOŻYM te rzeczy, które są zawarte w pismach świętych hebrajskich. Natomiast oczywiście rozumiem, i to z całym przekonaniem potwierdzam, że Objawienie jest księgą prorocką w takim samym znaczeniu jak każda znana nam księga prorocka, np. Jeremiasza, Izajasza, czy Ozeasza. Nawet – to już taka prywatna myśl – najchętniej nazwałbym Objawienie po prostu pismem hebrajskim, gdyby w rzeczywistości księga była napisana po hebrajsku. Ale to już poboczna myśl. Zostawiam.

Uściślę też jeszcze, że pisząc o teorii preegzystencji osobowej, będę używał świadomie określenia „preegzystencja Mesjasza”, a nie „preegzystencja Jezusa”. Jak już wspomniałem, nie zgadzam się z myślą o preegzystencji Mesjasza, tym bardziej o preezystencji (z imienia) JEZUSA, ze względu na to, że po prostu pisma hebrajskie nie potwierdzają osobowej egzystencji Mesjasza przed stworzeniem świata, ani w ogóle przed narodzeniem z Marii.

Zetknąłem się z różnymi teoriami na ten temat, m.in. i z taką, że preegzystujący Mesjasz był aniołem (tak mówią ŚJ). Ja spróbuję ustosunkować się i zaproponować do przemyślenia to, co myślę i jak rozumiem – kilka motywów – wątków biblijnych, na których bazuje teoria o preegzystencji, a które są jakoby sugestią czy potwierdzeniem teorii preegzystencji Mesjasza.

Podejmę kilka argumentów, tych najbardziej znanych, powszechnych, czy zasadniczych dla myśli o preegzystencji. Jeżeli można pokazać na tych kluczowych dla istnienia teorii motywach, że nie odnoszą się one do twierdzenia o preegzystencji, to wobec tego wszelkie inne sytuacje, jakiekolwiek jeszcze się pojawią, będą mogły, a nawet będą musiały ulec weryfikacji. Dlatego motywy te, do których odwołuje się teoria, ja świadomie analizuję wedle słów apostoła Pawła z 1Kor 10:1-4: Albowiem pili z duchowej Skały, która im towarzyszyła, a tą skałą był Chrystus. Powstaje pytanie: Czy tu jest mowa rzeczywiście o osobowej wędrówce Jezusa po pustyni, czy też poprzez te słowa apostoł Paweł wyraził coś innego? Inny motyw to sugestia, że anioł, którego Bóg posłał, by prowadził naród izraelski po pustyni, to był Chrystus. Więc znowu spróbuję dwa zdania na ten temat. Jeszcze kolejny: Mądrość, która jest przedstawiona i opisana w Prz 8 to jakby – według teorii o preegzystencji – historyczny opis egzystującego Mesjasza. Przede wszystkim na tych punktach chcę się skupić przy omawianiu kwestii preegzystującego Mesjasza. Ale wspomnę też o innych.

I tak przechodzę do pierwszej myśli.

A nie chcę, abyście nie mieli wiedzieć bracia! iż ojcowie nasi wszyscy pod obłokiem byli i wszyscy przez morze przeszli; I wszyscy w Mojżesza ochrzczeni są w obłoku i w morzu; I wszyscy tenże pokarm duchowny jedli; I wszyscy tenże napój duchowny pili; albowiem pili z opoki duchownej, która za nimi szła; a tą opoką był Chrystus (1 Kor 10: 3-4).

W moim pojęciu zwrot: A tą skałą, która im towarzyszyła, był Chrystus nie jest ani dowodem ani stwierdzeniem o OSOBOWEJ wędrówce Mesjasza, Jezusa Chrystusa po pustyni. Oczywiście należy zwrócić uwagę, że często w różnych komentarzach, nawet – użyję już teraz świadomie tego określenia – w tej teorii preegzystującego SYNA BOŻEGO, nie pojawia się nigdzie imię Jezus. Jakkolwiek wielu ludzi mówi, że to Jezus preegzystował. Świadomie to podkreślam ze względu na ten fakt, iż użycie imienia Jezus (JEHOSZUA), w odniesieniu do Syna Bożego, pojawia się dopiero w momencie ZWIASTOWANIA i Jego NARODZENIA z Marii. Nigdzie natomiast imię Jezus nie jest używane w stosunku do „kogoś”, kto mógłby być spostrzegany jako Mesjasz. Tu apostoł Paweł użył „Chrystus”. U Jan jest to „Słowo”, w Przypowieściach jest „Mądrość”. Tylko czy wszystkie, czy choćby którekolwiek z tych pojęć stwierdza o preegzystencji Mesjasza?

Trzeba zwrócić uwagę na to, że jest to myśl ściśle hebrajska. Najprościej i najłatwiej może być to uchwytne, kiedy spojrzymy na sformułowanie, jakiego użył apostoł Piotr, gdy pisał w zasadzie o tym samym, mianowicie w 1 P 1:10-11 O zbawieniu wywiadywali się i badali się prorocy, którzy o tej łasce, która na was przyjść miała, prorokowali. Badając się, na który albo na jaki czas objawiał Duch Chrystusowy, który w nich był, świadcząc pierwej o utrapieniach, które miały przyjść na Chrystusa i o wielkiej za tem chwale. To sformułowanie: „Duch Chrystusowy W NICH” ABSOLUTNIE w myśli Piotra nie oznacza i nie stwierdza osobowego istnienia, czy egzystencji Mesjasza. Natomiast jest informacją o tym, że w treściach zawartych w księgach prorockich, w historii, począwszy od najpierwszych słów, od najpierwszego wersetu z księgi Genesis, są sprawy, które zapowiadają i przepowiadają Chrystusa w sensie typologicznym. On to – Chrystus – dopiero w swoim czasie pojawił się na ziemi, po prostu został spłodzony z Ducha Bożego, jak to anioł oznajmił Marii. Narodził się z kobiety, jako człowiek, będąc oczywiście Synem Bożym. O TYM ZWIASTOWANYM JEZUSIE – NARODZONYM Z MARII, O TYM JEZUSIE NAZAREŃSKIM Piotr bardzo pięknie powiedział: „...że Go Bóg i PANEM I CHRYSTUSEM UCZYNIŁ, Tego JEZUSA!!!!! któregoście wy ukrzyżowali.” TYPOLOGIA – to jest istota tej myśli Piotra o DUCHU CHRYSTUSOWYM MIESZKAJĄCYM W PROROKACH. Piotr powiedział w najprostszy sposób: „Duch Chrystusowy, który w nich był”, przemawiał przez proroków we wszelkiej typologii, bądź to w bezpośrednich słowach, które odnosiły się do Mesjasza, bądź też we wszelkiego rodzaju sytuacjach historycznych, które były typologiczne i opowiadały o dziełach, mających się dopiero wydarzyć.

Typologiczne obrazy w pismach hebrajskich

Mówiąc o typologii, wybiegnę w przeszłość: potop i arka Noego. Historia ta daje wskazanie na SPRAWY – DZIEŁA CHRYSTUSOWE, GDY JUŻ SIĘ NARODZI Z BOGA, daje wskazanie na to, co stanie się poprzez dzieło Syna Bożego wespół z Ojcem. Jest też sytuacja z Melchizedekiem, także historia Abrahama – są tego rodzaju wątki, sytuacje, jak np. złożenie Izaaka na ołtarzu, do czego nawiążę w późniejszym temacie, teraz tylko nadmieniam. Czy historia Dawida i Psalmy Dawidowe, które świadczą o cierpieniach. Dodam jeszcze historię Elizeusza. W Księdze Sędziów znajdziemy też tego rodzaju epizody, czy bezpośrednie słowa prorockie. Mam na myśli właśnie te sytuacje. Dlatego to, co jest zapisane w historii, to jest jedna kwestia, a tu mam na myśli typologię. To, co jest mówione na sposób całkowicie bezpośredni względem Syna Bożego to jest jeszcze inna sprawa. I w tym sensie duch Chrystusowy przemawiał w prorokach i przez proroków, a także istniał w historii całego stworzenia, całego świata. Mało tego, iż ja za apostołem Pawłem powtórzę, że duch Chrystusowy towarzyszył tym, którzy wyszli z Egiptu. Ja powiem, i mogę to oczywiście pokazywać: duch Chrystusowy towarzyszył zanim człowiek został stworzony przez Boga. Bo przed stworzeniem człowieka już znajdujemy kwestie, które w duchu Chrystusowym pokazują i objawiają dzieła, okazane w pełni dopiero w czasie, GDY NARODZIŁ SIĘ SYN BOŻY. Rozumiem, że ze względu na kontekst apostoł Paweł skupił się na historii wędrówki Izraela po pustyni, bo taką miał potrzebę. I to nie może nas dziwić. Natomiast duch Chrystusowy towarzyszył całej ludzkości – najprościej i najkrócej mówiąc – od stworzenia nieba i ziemi.

Spróbuję właśnie te sytuacje typologiczne wyeksponować i pokazać, zwrócić na nie uwagę, dlatego z góry mówię, W TAKIM (!) TO ZNACZENIU: tą Skałą, która im towarzyszyła był Chrystus. W znaczeniu informacji, relacji Chrystusa względem narodu izraelskiego, który idzie po pustyni. I w nawiązaniu do relacji między pierwszym i drugim przymierzem. Tak więc zwrócę uwagę na początku na sytuację, o której uważam, że jest może najbardziej dobitnym wyrazem, językowo i obrazowo, tego właśnie sformułowania.

Mojżesz ukryty w rozszczelinie skalnej

Pamiętamy sytuację, gdzie Mojżesz stanął przed Bogiem na górze. Było to wtedy, kiedy Izraelici byli na pustyni, pod górą Synaj, a lud zgrzeszył po złotym cielcu. Sytuacja opisana jest w 2Mojż 32. W rozdziale 33 czytamy, że Mojżesz został wezwany na górę i mówi: Ukaż mi proszę chwałę Twoją (2Mojż 33:18). A Bóg odpowiedział: Ja sprawię, że przejdzie wszystko dobre moje przed twarzą twoją, i zawołam z imienia: Pan przed twarzą twoją; zmiłuję się, nad kim się zmiłuję; a zlituję się, nad kim się zlituję. I rzekł: Nie będziesz mógł widzieć oblicza mego; bo nie ujrzy mię człowiek, aby żyw został. I rzekł Pan: Oto, miejsce u mnie, a staniesz na opoce. A gdy przechodzić będzie chwała moja, tedy cię postawię w rozpadlinie opoki, i zakryję cię dłonią moją, póki nie przejdę (2Mojż 33:19-22).

Zmierzam do tego, by pokazać, że patrząc na wydarzenie w sensie obrazowym, czy typologicznym, Bóg pokazał, jaka jest sytuacja ludzi czasu pierwszego przymierza w obliczu Boga. Trzeba nam wiedzieć i rozumieć to, że Mojżesz jest niejako symbolicznym ucieleśnieniem wszystkiego, co jest związane z pierwszym przymierzem. Mojżesz, jako przewodnik, prawodawca, jest jako prowadzący lud do ziemi, do dziedzictwa, które Bóg obiecał Abrahamowi, a w pewnym momencie nawet przysięgą to przypieczętował. O to chodzi, że na Mojżeszu również Bóg pokazuje bardzo wielkie, ważne i cenne rzeczy, które odnoszą się do ucieleśnienia całej historii pierwszego przymierza. W Mojżeszu Bóg ukazuje przewodnika, a wszystkie rzeczy, wszystkie dzieła i sprawy – myślę, że to jest też dobre określenie – swoje zasady, które są w Mojżeszu zawarte, odnoszą się do czasu pierwszego przymierza. Mojżesz jako wielki sługa, prawodawca dla całego Izraela i pośrednik staje się autorytatywny we wszelkich kwestiach, które są przez Boga opowiadane. Dlatego właśnie Mojżesz mówi do Izraela: Proroka takiego jak ja da wam Pan (5Mojż 18:15). Z jednej strony Bóg ukazuje Mojżesza jako tego, który prowadzi lud przez całą wędrówkę do ziemi, ale z drugiej strony, ten to Mojżesz już zapowiada: Proroka takiego jak ja da wam Pan, JEGO SŁUCHAĆ BĘDZIECIE (5Mojż 18:15).

Tym sposobem Bóg pokazuje, że w obliczu Boga stan narodu Izraelskiego, Jego istnienie na cały czas pierwszego przymierza aż do czasu narodzenia Syna Bożego – Mesjasza, jest właśnie taki, jak tutaj Bóg pokazał w tej sytuacji Mojżesza ukrytego w skale. Nawet ten Mojżesz, przewodnik i pośrednik, gdy mówi: Ukaż mi chwałę swoją, Bóg mu odpowiada: nie będziesz mógł widzieć, bo nie może mnie ujrzeć człowiek, aby żyw został (2Mojż 33:19-22). Bóg to mówi nawet do samego Mojżesza. A jeśli do Mojżesza, to w takim razie i do wszystkich z Izraela. Bo jeśli mówi do Mojżesza, to nikt nie jest „poza Mojżeszem”, czy też inaczej, nikt nie może powiedzieć, że jego to nie dotyczy i nie obowiązuje, jako też i Paweł mówi: a wiemy, że cokolwiek zakon mówi, tym, którzy są pod zakonem mówi (Rzym 3;19).

Myśl hebrajska w pismach greckich

Pamiętamy, jak w Liście do Hebrajczyków autor znakomicie zwrócił uwagę na używanie takich właśnie zasad. I widać, że na ten właśnie sposób autorzy listów, apostołowie i inni odwoływali się do zasad. Pamiętamy sytuację, gdy autor w Liście do Hebrajczyków pisze, że Abraham, złożył dziesięcinę. Autor podkreśla, że tym samym także Lewi w Abrahamie złożył dziesięcinę Melchizedekowi. To jest właśnie ten hebrajski sposób myślenia.

Czy w stwierdzeniu w Liście do Hebrajczyków zawiera się informacja, że Lewi w tym czasie, gdy Abraham składał dziesięcinę fizycznie egzystował? W tej sytuacji jest dokładnie w drugą stronę: wydarzyło się to długo przed tym, zanim żył Lewi, bo narodził się on dopiero jako kolejny potomek Jakuba. Ale jednak, ze względu na autorytet, jaki Bóg nadał Abrahamowi, autorytatywną i nade wszystko wzorcową pozycję, widać, że późniejsi autorzy korzystali i czerpali z tego rodzaju zasad. Używali właśnie tego hebrajskiego sposobu myślenia dla ukazania spraw Bożych. I dlatego na ten sam sposób powiem: gdy Mojżesz stał w rozpadlinie skalnej, to rozumiem, że po to, by pokazać nie tylko samego Mojżesza. Nie tylko Mojżesz nie mógł oglądać oblicza Bożego, ale dotyczy to wszystkich z Izraela „w Mojżeszu”. I to nie tylko na czas wędrówki po pustyni, w sensie fizycznym i historycznym, ale na czas w ogóle pierwszego przymierza. Aż do czasu narodzenia Jezusa, czyli do czasu przyjścia Mesjasza, objawienia się Syna Bożego.

W sytuacji opisanej w 2Mojż 33 Bóg pokazał TO, że skała była zachowaniem przy życiu dla Mojżesza. Tym sposobem nie tylko dla Mojżesza, ale i DLA CAŁEGO LUDU na wszystkie!!! pokolenia czasu pierwszego przymierza. Natomiast poprzez samą rozszczelinę skalną – tak rozumiem – Bóg pokazał obrazowo przyszłego Syna Bożego, który w swoim czasie miał się narodzić. Cały ten czas, dopóki go nie ma, jest on wiadomy Bogu, jest w zamyśle Boga.

I tym sposobem, na wszelkie możliwe sposoby Bóg opowiada Chrystusa i Jego dzieło, a wykorzystując zasady, opowiada kim On jest. Tak to określiłbym. Dlatego sytuacja opisana w 2Mojż 33 wyraża właśnie to, że ze względu na Chrystusa, i tylko ze względu na Chrystusa, który w swoim czasie dopiero przyjdzie, istnienie tego narodu, włącznie z Mojżeszem, zostało ukryte i ZACHOWANE właśnie w duchu Chrystusowym. Jakkolwiek – podkreślę – nie było bardziej pokornego i pobożnego człowieka na ziemi (tak napisano: Mojżesz był mąż najpokorniejszy ze wszystkich ludzi, którzy mieszkali na ziemi (4Mojż 12:3). Bóg podtrzymuje życie świata w Chrystusie i ze względu na Chrystusa, o którym Bóg wie, że się pojawi na świecie. Bo jeśli w tym momencie pokazane jest, że nawet najbardziej pokorny Mojżesz nie może ujrzeć Boga i zostać żywym, to tym bardziej dotyczy to całego Izraela. Widać, że w obliczu Boga zachowaniem dla Mojżesza, a w Mojżeszu całego narodu, była skała, którą to w rzeczywistości jest przyszły Chrystus.

Właśnie w takim sensie ta skała towarzyszyła narodowi. Mesjasz przewidziany był przed założeniem świata na to, by narodzić się pewnego dnia, umrzeć i aby być zmartwychwzbudzonym na odkupienie grzechów. To właśnie On był tą ochroną, osłoną, skałą, która utrzymywała Mojżesza, Izrael i całą ludzkość. Wszystkich ludzi, którzykolwiek i gdziekolwiek chcieli być Bogu wierni, ta rozszczelina skalna utrzymywała przy życiu w obliczu Boga. Mam nadzieję, że udało mi się przekazać istotę myśli Pawła o SKALE (CHRYSTUSIE) towarzyszącej Izraelowi na pustyni, bo czasem trudniej jest to wypowiedzieć niż pomyśleć.

To nie jest jedyna sytuacja. Teraz wszystkie następne. Ale w moim pojęciu opisana wyżej sytuacja jest najdobitniejszym, dosłownym wyrażeniem tej myśli hebrajskiej, tej właśnie idei Pawła: a skałą, która im towarzyszyła był Chrystus(1Kor 10: 4). W tym sensie utrzymywała i podtrzymywała ich przy życiu w obliczu Boga aż do czasu narodzenia Jezusa z Nazaretu. Bo nie tylko odnosi się to do pustyni. Wędrówka po pustyni i ten zwrot apostoła Pawła, jest tylko ze względu na kontekst odniesiony do pustyni, bo opowiada akurat pewne elementy z tego czasu wędrówki po pustyni. Jednak trzeba widzieć to, że akt miłosierdzia Bożego aktualny jest na cały czas pierwszego przymierza, do czasu, jak to potem powiedział Piotr: Oto jest to, co powiedział Mojżesz: proroka takiego jak ja da wam Pan (Dz 3:22).

Myślę, że kolejne motywy świadczące o obecności ducha Chrystusowego, teraz już będzie można szybciej przedstawić. Przy czym zaznaczam jeszcze raz, że mowa o obecności Mesjasza nie w sensie osobowym, ale typologicznym, alegorycznym, obrazowym, wskazującym na ważne rzeczy i ukazującym relacje między tym, co przyszło, co przychodzi i co przyjdzie przez Chrystusa, a tym samym, co zostało zawarte w całym zakonie Mojżeszowym.

Wyprowadzenie wody ze skały

Pamiętamy sytuację, gdy po przejściu przez morze lud nie miał co pić. Bóg powiedział do Mojżesza, aby laską uderzył w skałę i wtedy wyszła woda ze skały. Ta sytuacja również wskazuje na to, że tak jakby sam Chrystus był tam z nimi, opiekował się, karmił, dawał im pić, troszczył się o nich. Istota zawiera się w tym, że zobrazowane są dzieła Chrystusowe, które zaistnieją, gdy On już przyjdzie, gdy się narodzi, jego dzieła i zarazem Jego pozycja. Dlatego wyszła woda ze skały.

Obrazowe przedstawienie śmierci w pismach

Inny bardzo ważny motyw, wymaga może więcej opowiedzenia. Pamiętamy sytuację, gdy Bóg posłał Mojżesza z Aaronem do faraona i ukazywane są znaki, między innymi, gdy Aaron rzuca laskę, a ta przemienia się w węża. To samo czynią magowie egipscy; ich laski też zamieniają się w węże. Jednak laska, która stała się wężem z ręki Aarona pożarła węże egipskie. To nie są tylko cuda dla cudów, czy sztuczki dla sztuczek, ale tu są zawarte sprawy i dzieła Chrystusowe, obrazy tego, co potem przyszłość przyniosła w narodzonym Synu Bożym.

Zwrócę uwagę na pewien szczegół. Kiedy Mojżesz jest powoływany pyta Boga: Jeśli lud mi nie uwierzy? Wtedy Bóg każe mu rzucić laskę na ziemię i laska Mojżesza zamienia się w węża. Ma wziąć ją i z powrotem staje się znów laską. Potem wydarzył się następny cud z ręką, która stała się trędowata, a za chwilę wyleczona. Z tymi znakami Mojżesz miał pójść do Egiptu, do swojego narodu, by na te znaki uwierzyli mu. Można zapytać: dlaczego Bóg z tej laski uczynił węża, a nie na przykład baranka, czy cokolwiek innego? Bóg wszystko mógł uczynić z tej laski, a jednak – jak pamiętam z dawnego czytania – zdziwiło mnie to bardzo, że jakąś taką brzydką rzecz Bóg uczynił Mojżeszowi, gdy ten rzucił laskę. Rozumiem, że w tej lasce zawarty jest obraz śmierci.

Może to jest kwestia, którą odrębnie należy przedstawić i to w pełnym logicznym ciągu, począwszy od sytuacji kuszenia Ewy, by tam dostrzec węża, a potem przeanalizować przez późniejszą całą historię. W każdym razie krótko tylko w tym miejscu wspomnę: laska w ręce Mojżesza staje się symbolicznym ucieleśnieniem śmierci w jego ręce. Ktoś zapyta: Dlaczego? Dlatego, że w Edenie to właśnie wąż zadał śmierć Ewie. W tym sensie wąż staje się symbolem śmierci. A że rzeczywiście tak jest, to myślę, że nietrudno będzie to pokazać, dodając do wspomnianych już motywów sytuację z kąsającymi wężami na pustyni, gdy Bóg każe Mojżeszowi wywyższyć węża miedzianego na drzewie. Do tej sytuacji potem odwołuje się Jezus. Niezwykle ważne jest, żeby zrozumieć ten specyficzny pojęciowy język.

Odwołując się do tej sytuacji, kiedy laska Aarona stała się wężem i pożarła węże egipskie, zacytuję proroka Ozeasza: O śmierci! będę śmiercią twoją (Oz 13:14). Śmierć, czyli węże egipskie, ta śmierć świata, została pochłonięta przez śmierć, która pochodziła z Boga. Symbolicznie śmierć pokazana jest w tym, że kiedy Aaron rzucił laskę, ten wąż pożarł inne węże. Bóg sprawił, że laska Aarona stała się śmiercią. W sytuacji, gdy na pustyni węże zadawały śmierć Izraelowi, też znajduję potwierdzenie właśnie tego faktu: wąż staje się symbolicznym ucieleśnieniem pojęcia śmierci. Kąsający wąż zadawał Izraelowi śmierć. Także wąż miedziany, który z woli Boga miał być sporządzony przez Mojżesza i wywyższony na drzewie, jest również ucieleśnieniem, usymbolizowaniem śmierci, pojęcia śmierci. Oczywiście jest to aluzja do późniejszej śmierci Chrystusowej. Jasne jest to, co powiedział Bóg do Mojżesza, że ktokolwiek spojrzy na węża, kto wejrzy nań, będzie uleczony, uzdrowiony. Dokładnie tę sytuację z pustyni wyraził Jezus, mówiąc tu oczywiście o sobie: albowiem jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy kto weń wierzy (analogicznie do sytuacji: kto nań spojrzy) nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3:14). Czyli, krótko mówiąc, śmierć Chrystusowa na krzyżu pokonała tę naszą śmierć, nas – ludzi spod krzyża.

Tamten wątek na pustyni jest odzwierciedleniem dzieła Chrystusowego i sytuacji całej ludzkości. My jesteśmy kąsani przez śmierć, jak to m.in. apostoł Paweł mówi: A ostatni wróg, który będzie pokonany, będzie śmierć (1Kor 15:26). To jest właśnie nasz wróg od tego czasu, gdy wąż zadał śmierć człowiekowi, Ewie i Adamowi. Dlatego w odniesieniu do tego jeszcze raz użyję słów, które Bóg powiedział przez Ozeasza: O, śmierci, będę śmiercią twoją (Oz 13:14). Do tych słów odwołuje się potem apostoł Paweł w Liście do Koryntian. Z tego właśnie powodu Bóg uczynił z laski Mojżesza symbol śmierci, by pokazać, że w rzeczywistości Mojżesz przychodzi do narodu ze śmiercią. Ale oczywiście nie jest to przeciwko Izraelowi, przeciwko ludziom, bo przychodzi ze śmiercią, która ich będzie wybawiać. Dokładnie tak się potem działo, że Mojżesz czynił wiele rzeczy właśnie tą laską. Pokazane jest jednoznacznie, że Bóg zamienił drzewo-laskę w węża. Przez śmierć mam tu na myśli obraz śmierci Chrystusowej, tej pozytywnej śmierci, tej, która daje wybawienie. Jeśli zrozumiemy, że laska nabiera znaczenia śmierci, to zobaczymy, jak wiele rzeczy tą laską Mojżesza zostaje potem wykonywanych. Laska Aaronowa też stała się wężem. Laski są w rękach Mojżesza i Aarona, właśnie oni „dzierżą śmierć”, TĘ ŚMIERĆ, KTÓRA PRZYNOSI WYZWOLENIE I DAJE ZWYCIĘSTWO. Dlatego już tym sposobem mogę powiedzieć: oto jest właśnie ten duch Chrystusowy, to jest ten właśnie Chrystus, który z nimi był. I to nie tylko na pustyni, ale już począwszy od tego momentu, kiedy Mojżesz przyszedł do Izraelitów.

Światłość pierwszodniowa

Jak już wcześniej wspomniałem, duch Chrystusowy jest widoczny od początku 1Mojż 1:2-3, gdzie już znajdujemy ewidentne odwołanie się do pojęcia nieosobowego, ale obrazowego względem Chrystusa, w światłości pierwszodniowej. W relacji ze światłością czwartodniową jest ona oczywiście wcześniejsza. Motyw ten czytelny jest w słowach Jezusa: Pierwej niż Abraham był, ja jestem (J 8:58). Światłość czwartodniowa stała się podstawą do funkcjonowania całego zakonu, bo stworzenie słońca i księżyca oznacza zaistnienie czasu. Na tym zaś znaczeniu czasu, na słońcu i księżycu, zawisło wiele ustaw, które mają w zakonie odniesienie do czasu: 3 razy do roku ukaże się każdy mężczyzna, będziecie składali ofiary na nowie księżyca, w pełnię księżyca, Pesach miał być obchodzony w pełnię księżyca itp. Wszystko, co w zakonie ma odwołanie, czy odniesienie do czasu. To właśnie światłość czwartodniowa: słońce, księżyc i gwiazdy daje podstawę do zakonu. W takim znaczeniu, że już w tej światłości pierwszodniowej ukazany jest duch Chrystusowy, tam On już zaczyna istnieć. Pojawia się dla pokazania spraw w odniesieniu do relacji tego, co jest Chrystusowe i tego, co jest Mojżeszowe. Dlatego Jezus mógł powiedzieć: Pierwej niż Abraham był, niż Mojżesz był, Jam (J 8:58). To znajdujemy w historii, tam właśnie znajdujemy ducha Chrystusowego.

Wspomniałem o tym, że prorocy albo mówili bezpośrednio i wprost o mającym się pojawić Mesjaszu, ściśle o tej konkretnej postaci, osoby, która ma się narodzić, albo też w wielu tego typu historycznych sytuacjach zawarty jest duch Chrystusowy. Dzieła Chrystusowe, sprawy, Jego rola, Jego pozycja, Jego miejsce w całym zbawieniu ukazane jest na fundamencie takich właśnie historycznych wydarzeń. Wracając do sytuacji na pustyni dodam, że niezwykle ważne jest, by widzieć, że wszelkie rzeczy, które stały się przez Mojżesza i Aarona, na sposób alegoryczny, na sposób Bożych zasad, językiem obrazowym, opowiadają o wielkich sprawach, które pojawią się w Chrystusie.

Przejście przez Morze Trzcin

Pamiętamy sytuację, gdy naród wychodził z ziemi niewoli, a strach się już w ludziach pojawił, bo doganiali ich Egipcjanie. Bóg powiedział wtedy do Mojżesza: Podnieś laskę twą, i wyciągnij rękę twoję na morze, i przedziel je; a niech idą synowie Izraelscy środkiem morza po suszy (2Mojż 14:16). To takze jest wskazaniem na tę samą Bożą zasadę, jak przy kąsających wężach. Bóg przez to pokazał, że przyszła śmierć. W rzeczywistości, gdy będzie chodziło o sprawy wieczne, o sprawy wiecznego zbawienia, to okazuje się, że śmierć otworzy drogę do wolności, przejdą jakby przez otchłań. Tu oczywiście ta laska, którą Mojżesz trzymał, jest odwołaniem do śmierci Chrystusowej. W tym miejscu była to laska drewniana, która wcześniej została przez Boga uczyniona wężem. W sensie fizycznym, historycznym tak to właśnie było.

Pisma trzeba czytać i rozumieć historycznie, literalnie. Natomiast idąc dalej, będziemy rozumieć, jakie to SPRAWY, ZASADY I DZIEŁA zawarł Bóg właśnie w tych wydarzeniach, na przykład w fakcie, że kazał Mojżeszowi wyciągnąć rękę z laską. Jeśli już wiemy jak nazwać tę laskę, będzie to dla nas jasne, że Bóg pokazał sprawę bardzo doniosłą i niezwykłej wagi, w którą Żydzi – nie wszyscy, ale wielu z nich – nie uwierzyli wówczas, gdy Chrystus był na ziemi, jak i również do dzisiaj nie chcą uwierzyć. Nie mogą się pogodzić z tym stwierdzeniem, nie chcą przyjąć tego, że Mesjasz musiał umrzeć dla odkupienia świata, całej ludzkości. W ich pojęciu, podkreślam, w ich pojęciu, jak twierdzą, Pisma nie przepowiadają śmierci Mesjasza. A właśnie z Pism wiemy, że Mesjasz musiał umrzeć. Nie mogło być inaczej.

Na początku odwołałem się do tego, co Jezus powiedział uczniom w drodze do Emaus. Czytał im Mojżesza, proroków i psalmy, ukazując im wszędzie, gdzie Pisma opowiadają o Nim, między innymi to, że Mesjasz musiał cierpieć. W tej sytuacji uwolnienia z niewoli i przejścia przez Morze Trzcin, z pewnością jest także opowieść o śmierci i o męce Chrystusa. Właśnie to jest ta laska, która otwiera Izraelowi drogę przez morze, przez otchłań, drogę do wolności, nawet można powiedzieć w sensie obrazowym oczywiście, że to jest dla ludu droga do życia. A gdy już w kontekście Chrystusa mówimy, to nazwać trzeba, że jest to droga do życia wiecznego.

Otchłań pod naszymi nogami musi się rozstąpić, GDY NAM TOWARZYSZY i WYZNACZA TĘ DROGĘ ŚMIERĆ CHRYSTUSA. Tym sposobem rozmawiając z Żydem możemy powiedzieć właśnie to, że nie ma drogi do wolności bez śmierci syna Bożego, bez śmierci Mesjasza. Bo między innymi w tego typu sytuacjach wyraźnie widać. Między innymi, bo tych sytuacji jest więcej. TAK to Bóg opowiada.

Węże na pustyni

Z tym większą mocą należy podkreślić tę sytuację na pustyni, gdy węże kąsały lud izraelski. Jakżeż to jest wymowne i jak zarazem przepięknie ukryte. Z jednej strony, w sensie obrazowości, ale z drugiej strony – chce mi się powiedzieć – że jest to prawda nie do podważenia. Właśnie na sposób absolutnie jednoznaczny jest tu pokazane, że IZRAELOWI (LUDZKOŚCI) śmierć zadała cios w obrazie kąsających węży. Gdyby nie TEN wąż na drzewie, wszyscy umarliby. Ale tu rodzi się następne pytanie: Dlaczego Bóg sobie upatrzył, żeby na drzewo powiesić odlanego węża, na dodatek miedzianego? To jest znowu bardzo ważny i bardzo duży zarazem element całości rozumienia pism hebrajskich. Chcąc przedstawić rozdział między pierwszym a drugim przymierzem, Bóg celowo pokazał, co jest faktycznym pokonaniem śmierci. To dlatego w momencie, gdy kąsały ich węże, nie kazał zrobić Mojżeszowi, czy komukolwiek innemu niczego, co byłoby USTAWĄ Z ZAKONU. Teoretycznie można by znów zapytać: Dlaczego Bóg nie kazał na przykład złożyć baranka czy baranków w ofierze zagrzesznej, czy w ogóle jakiejś ofiary? Zaznaczam, mam na myśli konkretnie uczynienie czegokolwiek z ustaw zakonu Mojżesza. Właśnie po to stało się to wszystko, by pokazać, że ZAKON MOJŻESZA ze swoimi ustawami nie pokonuje śmierci. Jest to jeden z przypadków, ale nie jedyny, że wtedy, gdy obowiązuje zakon Mojżeszowy i gdy chodzi o pokonanie śmierci, to właśnie tam nie jest wyciągnięta żadna ustawa z zakonu, która by tę śmierć miała czy mogła pokonać. W ten sposób, w rozmowie z Żydem, możemy dowodzić, że Mesjasz musiał umrzeć, bo nie ma innego sposobu według Pism na to, by śmierć miała być pokonana. To jest dokładnie to, co potem apostoł Paweł mówi, że nie ma w zakonie ustawy, która dawałaby zmartwychwstanie. Zaznaczam: ZMARTWYCHWSTANIE.

Sytuacja z wężem miedzianym na pustyni, niezbicie dowodnie i niepodważalnie pokazuje to, że wybawienie od śmierci daje jedynie śmierć. Tym sposobem będziemy mogli zbierać temu podobne sytuacje i motywy, żeby pokazać KONIECZNOŚĆ ŚMIERCI. Oczywiście mówiąc o śmierci, mówimy o śmierci Mesjasza, o śmierci Syna Bożego, a nie o śmierci jakiejkolwiek. Właśnie z tego powodu Jezus tak bezpośrednio odwołał się do sytuacji z wężem na pustyni. Dlatego powiedział: Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak i Syn Człowieczy musi być wywyższony, aby każdy kto WEŃ WIERZY żył (J 3:14). Kto nań spojrzy. Mówiąc inaczej: Będzie żył każdy, kto weń wierzy, kto W NIM UFA – kto w Nim pokłada ufność. Bo to też następna sprawa, że rzeczywiste znaczenie wiary oznacza właśnie to, by W NIM UFAĆ, BYĆ MU WIERNYM I POSŁUSZNYM. Będzie żył ten, kto w Nim złoży ufność. Tym sposobem śmierć Chrystusowa pokonuje dla takiego człowieka mieszkającą w nim śmierć.

Właśnie w tym wszystkim Chrystus im towarzyszył, był skałą, która im towarzyszyła (1Kor 10:4). W tych wszystkich wydarzeniach był duch Chrystusowy, ewangelia o Chrystusie, myśl o Chrystusie, z czego to Żydzi w tamtym czasie nie zdawali sobie sprawy. Absolutnie nie zawaham się powtórzyć słów, jakich użył sam apostoł Paweł, że w ten sposób duch Chrystusowy, sam Chrystus był z nimi. Na różny sposób jest pokazywane, że ich życie było podtrzymywane i zachowane właśnie w tej skale, która w takim znaczeniu im towarzyszyła, była z nimi i z nimi szła.

Pascha w Egipcie

Teraz kolejna sytuacja jako przykład i równocześnie dowód. Pascha bez wątpienia jest również tego mojego wyjaśniania wyrażeniem. Ale w przypadku Paschy w Egipcie nie jest pokazana śmierć w postaci węża, tylko dosłownie w postaci baranka, poprzez krew i śmierć baranka. Bóg bowiem na różne sposoby wyraża ideę śmierci. Myślę, że nie trzeba w tym momencie szerzej komentować samej paschy, bo kwestia jest jasna i bardzo oczywista chociażby poprzez to, jak apostoł Paweł mówi: Albowiem naszą Paschą jest Chrystus (1Korr 5:7). Podobnie i Jan podkreśla w ewangelii, że nogi, golenie Jezusa nie zostały na końcu połamane. Jan jak mówi: Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana (J 19:36). To jest nader oczywiste i nie będziemy tu się zatrzymywać. Zarazem jednak to nad wyraz pięknie pokazuje i obrazuje sprawę Chrystusa właśnie poprzez to, że Jego śmierć pokonała tę śmierć sądu, gdy anioł śmierci przechodził przez Egipt. I wytracał pierworodnych w tych domach, na których nie było znaku śmierci, czyli krwi barankowej na odrzwiach.

Ciągle i na różne sposoby będzie się nam pojawiała kwestia obrazowości Chrystusa. I dlatego znowu powiem, w ten sposób: skałą, która im towarzyszyła, która ich chroniła i zachowywała, tą skałą był właśnie Chrystus. W osłonie, w skale, Mojżesz i cały naród zachowani byli w czasie wędrówki. I ogólnie w całej historii aż do narodzenia Mesjasza, Syna Bożego.

Wody gorzkie

Kiedy szli przez pustynię, a nie mieli wody, doszli wreszcie do źródła gorzkiej wody. Lud nie mógł jej pić. Całą sytuację można znowu wykładać opisowo. Mojżesz wrzucił drzewo do wody i ta stała się słodka do picia, a lud mógł się napić. W Liście do Rzymian w trzecim rozdziale czytamy, że zakon oznajmiał o grzechu. Można powiedzieć, że zakon był tą gorzką wodą. Nie można było napić się wody życia, bo pijąc z zakonu człowiek dowiadywał się o swoim grzechu i swojej grzeszności. W tym sensie zakon i jego ustawy nie były wodą żywą. Natomiast dodana do tego śmierć Chrystusa, dodane do tego drzewo, uczyniło wodę dobrą do napicia się. Zresztą tak jak też Jezus powiedział o sobie: Przyjdźcie do mnie i pijcie (J 7:37). Chodzi mi o to, że krzyż odwrócił – i wciąż odwraca – stan tej wody. Ona już nie jest gorzka, ale stała się słodka i lud mógł się napić.

Namiot na pustyni

Trudno pominąć cały przybytek. Nie sposób jednak rozwijać tu i opowiadać szeroko. Przybytek na różne sposoby także opowiada sprawy i dzieła, które odnoszą się do Chrystusa. Opiszę jeden wątek. Pamiętamy Jom Kipur. Dziesiątego dnia dziewiątego miesiąca było święto Pojednania. W piękny sposób autor Listu do Hebrajczyków, na bazie między innymi tego motywu, pokazuje sprawy Chrystusowe. Oczywiście najpierw pokazuje jaka była rola Aarona w sensie rzeczywistym w tamtym czasie. Bardzo podkreśla autor w Liście do Hebrajczyków cykliczność: rok w rok i rok w rok arcykapłan Aaron wchodził i rok w rok lud musiał dostępować tego pojednania. Natomiast w Chrystusie pokazuje constans, stałość. Wystarcza jedna jedyna ofiara Chrystusa. W przybytku są również inne elementy, które zapowiadają dzieła i sprawy Chrystusowe, ale teraz pominę, już ich nie rozwijam. Tylko w tej jednej choćby myśli chciałem zwrócić uwagę na to, że także w tym sensie Chrystus im towarzyszył.

Historia Józefa

Pamiętamy historię Józefa, syna Jakubowego. Jak wiemy, gdy Jakub i cała rodzina wraz z synami przybyli do Egiptu, to tam zamieszkali i tam pomarli. Również Józef tam umarł. Może nadmienię o takim ciekawym wątku: Jakub, ojciec Józefa, gdy umarł, został zaniesiony do ziemi i złożony w grobie Abrahama. Natomiast Józef, gdy umarł, został zabalsamowany i nie wydał polecenia, żeby go zaraz potem zanieść do ziemi i pochować w grobie Abrahama. Józef nakazał im: Gdy Bóg okaże wam tę wielką swoją łaskawość, zabierzcie stąd moje kości (1Mojż 50:25). O, dziwo!... gdy będziecie wychodzić!!! Józef został zaniesiony do ziemi dopiero wtedy, gdy był martwy i zabalsamowany w swojej trumnie, arce.

Oczywiście też i ta sytuacja wyraża nam piękną myśl. To właśnie jest ten Józef, na którym w całości swego życia, całości dzieła (począwszy od wątku, gdy dostaje objawienie we śnie) jest pokazane, co go spotka od Boga, że pokłonią mu się ojciec, matka i 11 snopów, a tym samym, Bóg pokazał, jaka jest jego pozycja względem ludzi. To jest to samo, co potem odnosi się do Chrystusa, czyli cała historia Józefa jest typologiczna względem Chrystusa. Tak też i w tej śmierci, na sposób niesamowity, genialny i nieprawdopodobny wyrażona jest „obecność śmierci Chrystusowej” razem z tym ludem, gdy idzie po pustyni.

Czyli krótko mówiąc, Józef, którego ciało-kości niesione były podczas całej wędrówki po pustyni, był z nimi martwy, w trumnie. Zwróćmy uwagę: nie chodził tam z nimi żywy Józef, tylko z nimi był Józef w śmierci. Martwy. W stanie śmierci. Typologicznie i alegorycznie odnosząc to powiem, że to jest też między innymi dowód na to, że ludowi towarzyszyła śmierć Chrystusa. Dlatego jeszcze raz podkreślę, bo nie sposób pominąć tego wątku martwego Józefa: umarły Józef im towarzyszył, śmierć Chrystusowa im towarzyszyła. To jest właśnie Chrystus, który z nimi był. W postaci, jak tu powiem, martwego Józefa.

Laska Aarona i laska Mojżesza

Jak widać, znajdujemy przeróżne dowody, między innymi laska Aarona i laska Mojżesza, które zostały przemienione w pewnym czasie w węże. Z użyciem laski Mojżesza działy się wszystkie ważne cuda, przede wszystkim wyzwolenie z Egiptu i przejście przez morze.

Ważne jest jeszcze jedno działanie tej laski. Pamiętamy, że Izraelici walczyli z Amalekitami. I uczynił Jozue tak, jak mu rozkazał Mojżesz – stoczył bitwę z Amalekiem. Mojżesz, Aaron i Chur wstąpili na wierzch pagórka. Mojżesz powiedział: Stanę na wierzchu pagórka, mając laskę Bożą w ręce mojej. A gdy podnosił Mojżesz rękę swoją (z laską), przemagał Izrael; a gdy opuszczał rękę swoją, przemagał Amalek. Ale ręce Mojżeszowe ociężały były; wziąwszy tedy kamień, podłożyli podeń, i usiadł na nim; a Aaron, i Chur podpierali ręce jego, jeden z jednej, drugi z drugiej strony; i nie ustały ręce jego aż do zajścia słońca (2Mojż 17).

I znowu jest tu rewelacyjny, wprost genialny, obrazowy opis tego właśnie faktu: wyniesienia i WYWYŻSZENIA! śmierci Chrystusowej. Gdy śmierć Chrystusowa w Izraelu była „wyniesiona do góry”, w sensie – tu nazwałbym – wiary, uwierzenia, to tam było zwycięstwo. Działo się to na bazie jakby śmierci Chrystusowej. Gdy ta śmierć podupadała, czy nikła, znowu rozumiem to oczywiście w kategoriach wiary Izraela, gdy brakowało tej śmierci ludowi, Izrael przegrywał. W tym więc sensie, w takim znaczeniu duch Chrystusa był z Izraelem.

Przewodnictwo Mojżesza i Jozuego

Wiemy, że Mojżesz doprowadza naród do rzeki Jordan i dalej już nie idzie. Nie wchodzi też do ziemi. Można zapytać: Dlaczego Mojżesz nie wszedł? Czy on był tym pierwszym najbardziej niegodnym, aby wejść do ziemi? Ja odpowiem na to, że on był pierwszym najbardziej godnym, żeby wejść do ziemi. Jednakże ze względu na kwestie, które odnoszą się do dzieła Mesjasza, do dzieła w Chrystusie, z tego właśnie powodu Mojżesz po prostu nie mógł wejść. Bóg bowiem w Mojżeszu pokazał sprawy, które dotyczą zakonu. W Mojżeszu jest ucieleśnienie całego zakonu, czasu, zasad, dzieła, tego wszystkiego, co dzieje się z narodem i w ogóle z ludźmi w czasie zakonu aż do narodzenia Jezusa. Tym sposobem widać, że Mojżesz, jako obrazem zakonu, czyli jakby sam zakon, nie wprowadzał i nie mógł wprowadzić narodu do dziedzictwa, które Bóg obiecał przysięgą Abrahamowi. Dlatego na osobie Mojżesza jest to pokazane. Tak jak określiłem: jego ciało jest ucieleśnieniem pojęcia zakon, pierwszego przymierza. Jeżeli będziemy mówili „zakon Mojżesza”, to powiemy: Mojżesz nie wprowadza do dziedzictwa wiecznego. Natomiast jeśli przy rzece Jordan rolę prowadzenia narodu przejmuje Jozue, to po to właśnie, żeby pogodzić ze sobą dwie idee.

Z jednej strony Jozue jest przedłużeniem roli Mojżesza, a z drugiej strony w osobie Jozuego są znowu pokazane sprawy Chrystusowe. Już wyjaśniam. Po hebrajsku imię Jozue brzmi Jehoszua. Dodać tutaj też trzeba, że Jehoszua wprowadza lud twardego karku. Tak to Bóg określił, gdy mówił: Nie dla sprawiedliwości twojej, ani dla prostości serca twego ty wejdziesz, abyś posiadł ziemię ich; ale z powodu niezbożności narodów tych Pan, Bóg twój, wypędza ich przed twarzą twoją, i aby utwierdził Pan słowo, które przysiągł ojcom twoim Abrahamowi, Izaakowi, i Jakubowi. Wiedzże tedy, że nie dla sprawiedliwości twojej, Pan, Bóg twój, daje tobie tę wyborną ziemię, abyś ją posiadł, gdyż tyś jest lud twardego karku (5Mojż 9).

Jehoszua przejmuje lud po Mojżeszu i przeprowadza przez Jordan, obrzezuje naród, wprowadza do ziemi, zaraz też spożywają Paschę i po siedmiokrotnym okrążeniu Jerycha upada miasto. Zatem między innymi te wymienione teraz fakty wskazują na dzieła względem nowego przymierza. W nim pokazane są sprawy, które przyniesie Chrystus. Oczywiście Chrystus nie będzie tego wszystkiego dokonywał w sposób fizyczny, bo np. pamiętamy, że apostoł Paweł użył sformułowania: Otrzymaliście obrzezanie nie ręką ludzką (Kol 2:11). Uważam, że zrobił tu aluzję do tego, co wcześniej zrobił Jozue. Ten to Jozue wskazywał na przyszłe dzieło, które uczyni Chrystus. Tylko teraz już Paweł mówi, że obrzezanie nie będzie ręką ludzką, ale będzie to obrzezanie obrzezką Chrystusową. A skoro jesteśmy przy motywie Jozuego i skały, która ludowi towarzyszyła, a był nią Chrystus, to powiem tak: sprawy Chrystusowe są obecne począwszy od wyjścia z Egiptu, na pustyni aż do wejścia do ziemi z Jozuem.

Przy okazji nadmienię o imieniu Jehoszua w jeszcze innym aspekcie. Po powrocie z niewoli babilońskiej, znowu pojawia się Jehoszua (z języka greckiego – Jozue). I to są właśnie niezwykle piękne i cenne rzeczy, poprzez które tak naprawdę Bóg pokazuje wielkie treści. W Psalmie 110, odwołując się do historii kapłana Melchizedeka, Bóg przez Dawida rzekł: Przysiągł JHWH i nie pożałuje, tyś kapłanem na wieki według porządku Melchizedeka (Ps 110:4). W Melchizedeku oczywiście widzimy i kapłana i króla. Na tym jednym imieniu „Jozue” jest pokazany przewodnik, czyli ten, który wprowadza naród do ziemi po niewoli egipskiej, a także znacznie później inny człowiek, też Jehoszua jest kapłanem dla wracających z niewoli babilońskiej. Tu też jest arcykapłan Jozue, a przewodnikiem – księciem jest Zorobabel z rodu królewskiego. Podkreślę to wyraźnie: kapłanem jest znowu Jozue czyli Jehoszua. I dwakroć w tych niezwykle ważnych postaciach, pojawia się to samo imię: Jehoszua: i we wprowadzającym do ziemi po niewoli egipskiej i w arcykapłanie po powrocie z niewoli babilońskiej. To są właśnie dowody na ducha Chrystusowego, który ciągle z nimi był, nieustannie i bez przerwy w różnych sytuacjach. Apostoł Paweł tak określił to w Liście do Koryntian: a Skałą, która im towarzyszyła był Chrystus (1Kor 10:4). Dlatego zacząłem od tej skały rozszczepionej, w którą postawiony był Mojżesz.

Teraz jeszcze kilka motywów, które chciałbym dodać do wątku ciągle obecnego ducha Chrystusowego, ale w znaczeniu, świadomie podkreślam, nie osobowego Chrystusa, fizycznego, tylko ducha Chrystusowego. Jeśli już mamy taką świadomość, to tak powiem: Chrystus był z nimi w znaczeniu idei potwierdzanej we wszelakich okolicznościach i na wszelakie sposoby od stworzenia świata aż do czasu narodzenia Jezusa z Nazaretu. Zatem powiem, gdzie go jeszcze można znaleźć.

Inne obrazy

Światłość pierwszego dnia

Początek jest w światłości pierwszodniowej, oczywiście w opozycji do światłości czwartodniowej, na której to (czwartodniowej) zawisł zakon.

Henoch

Kolejnym wskazaniem na osobę Chrystusa jest Henoch. Ze względu na wątek czasów ostatecznych często Henoch bywa pokazywany jakby był symbolem kościoła, jeszcze na dodatek kościoła z pogan. Absolutnie się z tym nie zgadzam i sprzeciwiam się takiej interpretacji. Uważam – i mogę tego też dowodzić, bo to bardzo ciekawy wątek – że ów mąż Boży jest wskazaniem na Chrystusa. Henoch jest pochwycony prawie 700 lat przed potopem. W moim pojęciu pochwycenie Henocha jest dowodem na wniebowstąpienie Chrystusa. To sytuacja, której – jak wiemy – Żydzi nie chcą przyjąć, bo twierdzą, że niemożliwe jest, by Mesjasz, będąc człowiekiem mógł wstąpić do nieba. Natomiast Henoch jest wyraźnym tego przykładem, został pochwycony przed potopem. Piotr nazywa potop sądem nad pierwszym światem.

Zanim przyjdzie sąd opisany w Księdze Objawienia, to najpierw musi zaistnieć pochwycenie. To wyraźnie widać na osobie Henocha. Tak jak pochwycenie Henocha poprzedzało sąd ziemi w potopie, tak wniebowstąpienie Jezusa poprzedza sąd nad światem. Dlatego właśnie uważam, że w pochwyceniu Henocha pokazany jest Chrystus.

Arka Noego

Kolejny wątek to arka Noego, która została zbudowana z drewna. Nie opowiadam teraz szerzej tej historii, tylko trącam wątek: arka Noego. Myślę, że chyba w tym historycznym wydarzeniu chrześcijanie wyraźnie dostrzegają tę obrazowość w odniesieniu do Chrystusa.

Abraham i Melchizedek

Znamy historię spotkania Abrahama z Melchizedekiem. W Psalmie 110 Bóg przez Dawida mówi: Tyś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka (Ps 110:4). W całej historii Abrahama jest odniesienie do Chrystusa, a szczególnie w spotkaniu Abrahama z Melchizedekiem, kiedy to Abraham wracał po zwycięskiej walce z królami, a Melchizedek wyszedł mu naprzeciw, dał mu chleb i wino, i błogosławił Abrahama. Dokładnie to samo uczynił Jezus, gdy był z uczniami w wieczerniku. Mówił o tym, że zawiera się nowe przymierze we krwi Jego. Tak jak kiedyś Melchizedek dał Abrahamowi chleb i wino, błogosławiąc Abrahamowi, tak i tutaj Jezus daje chleb i wino, błogosławiąc. I zarazem objaśnia, że oto dzieje się właśnie to, co miało nadejść, co prowadzi do życia wiecznego poprzez Jego śmierć.

Józef

O Józefie już wspomniałem. Jeszcze może dodam motyw z historii Józefa w odniesieniu do tego pojęcia „preegzystencja osobowego istnienia Mesjasza przed narodzeniem z Marii”. Miejmy na uwadze to, że akurat Józef, który bez cienia wątpliwości jest wskazaniem na Mesjasza, bo takie jest Jego dzieło, był zbawicielem świata. Takie też imię otrzymał od faraona: Safnat Paneach, zbawca świata, tak to imię bywa tłumaczone. Myślę. że rzeczywiście może być takie znaczenie tego imienia Safnat Paneach. Józef znaczy „niech doda”, ale Safnat Paneach – „zbawca świata”. Wiem, że są wątpliwości, czy bardziej chodzi o znaczenie „wykładający sny”, bo i jedna myśl jest prawdą, bo rzeczywiście wykładał sny, ale i druga jest prawdą. I to nawet jeszcze istotniejszą. Józef godnym był tego imienia, bo w rzeczywistości był zbawcą. Nie był on pierwszym dzieckiem, był jedenastym wśród synów, a jednak mimo to otrzymał taką właśnie funkcję. Podobnie Dawid nie był pierwszym, tylko ostatnim, najmłodszym z synów Jessego. A on też pokazuje dzieła Chrystusowe.

Samson

W Samsonie także znajdujemy dzieła Chrystusowe. Zanim został poczęty Anioł ostrzega matkę, by nie piła wina, aby było pokazane, że narodzony z niej jest na pewno nazarejczykiem i nie jest skażony niczym, co byłoby wbrew nazareństwu. Dziś dobrze wiemy, że jeśli kobieta, na przykład narkomanka, zachodzi w ciążę i cały czas zażywa narkotyki, to dziecko w zasadzie rodzi się też narkomanem. Myślę, że z tego właśnie powodu matka Samsona jest uprzedzona, żeby nie było wątpliwości co do tego, że bezwzględnie jej potomek, jej syn jest czysty, niczym nie skażony. Taki jest początek Samsona.

Natomiast potem Samson pokonuje lwa. Znowu jest sytuacja zwycięstwa nad śmiercią. W tamtych czasach lwy niosły śmierć. Nierzadko nawet Bóg mówi, że pośle dzikie zwierzęta, aby zabijały. Lew jako król, symboliczny pan wśród zwierząt, ze względu na swoją siłę staje się tutaj ucieleśnieniem śmierci. Podobnie jak wcześniej wspomniany wąż. Siła śmierci była dla człowieka niepokonywana, tak też i dla zwyczajnego człowieka lew jako bardzo silne zwierzę był i jest niepokonanym. I w historii pojawia się ktoś przepowiedziany wcześniej i posłany przez Boga, który pokonuje to, co dla człowieka było niepokonywalne. Dlatego uważam, że w Samsonie jest także wyrażone dzieło Chrystusa. Pomijam już teraz szczegóły związane z rzeczywistą osobowością Samsona. Jeśli chodzi o niewiasty, fakt obcięcia jego włosów oraz utraty siły powiedziałbym, że i to należy zestawić z Chrystusem. Jest powiedziane, że Chrystus umiłował nas i to umiłował aż do końca. Aż na śmierć. Właśnie w tym przejawiał też i zamanifestował swoją miłość do nas. Ze względu na nas, z naszej przyczyny, dla nas, z naszego powodu, z umiłowania nas poddał się śmierci. I to takiej śmierci. Można powiedzieć, że Jezus też utracił swoją moc, siłę, utracił życie właśnie z powodu niewiasty, z powodu miłości do niej – do ludu Boga.

Nie chodzi mi o porównanie osobowości Samsona w sensie absolutnym względem Chrystusa, bo żadnego człowieka nie można zestawić i porównać jeden do jednego. Przecież jakkolwiek historia Dawida bardzo wiele pokazuje z kwestii Chrystusa, to jednak też i Dawid okazał się człowiekiem, synem Adamowym. Musimy te rzeczy dostrzegać i rozumieć, że każdy spośród nas okazuje się po prostu być synem adamowym. Włącznie z Dawidem, Samsonem, czy kimkolwiek innym. W zależności od potrzeby pewne rzeczy są u jednej osoby bardziej wyeksponowane, czy u kogoś innego mniej, mówię tu w sensie informacji historycznych. Ale to i tak nie zmienia faktu, że wszyscy są synami Adama, wszyscy w rzeczywistości zgrzeszyli i wszyscy umierają.

Wracając do Samsona powiem, że sytuacja z pokonaniem lwa jest opisana po prostu w sensie rzeczywistym: rozdarł lwa jak koźlę. I co ciekawego? Z tej śmierci, z tego lwa wyszła słodycz. A potem pszczoły zrobiły tam miód. W moim pojęciu wyraźnie fakt ten odzwierciedla to, czego dokonał Chrystus: ze śmierci wyszła słodycz. A jednocześnie, z tej śmierci była uczyniona tajemnica. W oparciu o śmierć lwa i słodycz Samson zadał zagadkę na weselu. Wówczas było to tajemnicą dla wszystkich. Podobnie Jak śmierć Chrystusa była absolutną tajemnicą w czasie gdy Jezus żył na ziemi. Nie bez powodu apostołowie, Piotr i Jan mówili: Jakoż to Syn Człowieczy, jakoż to Mesjasz ma umrzeć? Przecież my wiemy z zakonu, że Mesjasz trwa na wieki (J 12:32). Śmierć Mesjasza była pokazana w bardzo ukryty i tajemniczy sposób. To są właśnie te sprawy, o których mówię, ale których to tamci ludzie nie widzieli. Tak jak rodzice Samsona: nie wiedzieli o rozdarciu lwa i było to uczynione zagadką.

W końcowej fazie życia Samsona wielka miłość do niewiasty stała się przyczyną pojmania i śmierci. Jednakże, jak widzimy, ta śmierć przyniosła upadek Filistynów. Oczywiście w obrazie symbolicznym,. Bo i tak jest napisane, że właśnie ponosząc swoją śmierć Samson zabił więcej Filistynów niż za życia. A przecież w życiu wiele razy zwyciężał. To taka esencja, ale traktując o Samsonie uważam, że są to rzeczy, które także wskazują na dzieła Chrystusowe.

Elizeusz

Następny obraz mamy w życiu Elizeusza. O poprzedzającym go Eliaszu rozumiem, że jest ucieleśnieniem wszystkich proroków. Natomiast Elizeusz jest zobrazowaniem Chrystusa. W sytuacjach z jego życia także znajduję ducha Chrystusowego. Powtórzę: nie w sensie osobowym, tylko w sensie ducha. Ważne jest to, co zdarzyło się już po śmierci Elizeusza. Człowiek, którego imienia nie znamy, umarł i został wrzucony do grobu Elizeusza. Staje się wtedy rzecz niezwykła, która przeczy zasadom prawa. Nie trzeba mówić, że i o fizyce. W prawie Mojżesza było powiedziane, że jeżeli ktoś dotknie trupa, to staje się nieczysty. Natomiast ten umarły człowiek, wrzucony do grobu, gdzie były kości Elizeusza, nie tylko że nie stał się nieczysty, ale na dodatek ożył. Jest to następny dowód, który przywołałbym w rozmowie z Żydem, wykazując z Pism, że Mesjasz musiał umrzeć. A także, że właśnie śmierć Mesjasza jest ożyciem, jest zmartwychwstaniem.

Syn Dawida

Niezwykła jest sytuacja Dawida i dziecka, które umarło. Bardzo ważne jest, jeśli chodzi o Dawida, dostrzeżenie wszystkich historii jego życia, które – powiedziałbym tak od siebie – podzieliłbym na dwie części: do czasu grzechu z Batszebą i Uriaszem oraz od tego czasu aż do śmierci. Jest to niezwykle istotne, gdy będziemy chcieli zrozumieć psalmy i czy rzeczywiście dany psalm ma odniesienie do historii Jezusa. Albo gdy będziemy się zastanawiać, w których to sytuacjach Dawid wyraża ducha Chrystusowego. Trzeba pamiętać, że jest Dawid do grzechu z Batszebą i Dawid po grzechu z Batszebą. Pewne psalmy nie mogą być po prostu powiedziane po grzechu z Batszebą, a niektóre są na pewno powiedziane przed grzechem z Batszebą i Uriaszem. To jest sprawa niezwykłej wagi, żeby o tym pamiętać. Aby o tym rozeznawać, należałoby przeczytać wszystkie psalmy Dawida i przeanalizować, który z nich mógł być napisany w konkretnej fazie jego życia.

W sytuacji grzechu z Batszebą także pojawia się wątek śmierci. Według zakonu Dawid powinien umrzeć. Wiedział, że nie ma ustawy w zakonie, która ratowałaby jego życie. Dlatego w momencie, gdy rozmawiał z nim prorok Natan Dawid zdał sobie sprawę z tego, co się stało i co uczynił. Zrozumiał, że właściwie musi umrzeć, bo nie sposób tu wyciągnąć jakikolwiek inny wniosek. W odniesieniu do omawianego teraz tematu, zdarzyło się jeden jedyny raz takie rozwiązanie. Właśnie tak czyni Bóg, że w historii pojawia się wciąż coś jeden jedyny raz dla wyrażenia na różne sposoby dzieł i spraw Chrystusa. Dlatego w tym przypadku tylko raz wydarza się to, że prorok właśnie jemu oznajmia: Pan też przeniósł grzech twój, nie umrzesz. (…) syn, który ci się urodził, pewnie umrze (2Sam 12:13-14). I co ciekawe, w tym przypadku syn umarł siódmego dnia, nie ósmego, czy po ośmiu dniach. To jest istotny szczegół, bardzo ważny i ciekawy, bo daje informację, że nie był obrzezany. Teraz zostawiam to, ale warto i trzeba zwrócić na to uwagę.

W związku z tym, że nie Dawid umarł, ale umarło jego dziecko, możemy zrozumieć, że śmierć jego potomka była zachowaniem życia, właściwie zmartwychwstaniem dla Dawida. W tym momencie, można tak powiedzieć, że Dawid umarł z powodu grzechu, bo sąd jakoby się nad nim dokonał. Natomiast śmierć jego dziecka był dla niego zmartwychwstaniem. Oczywiście w tym dziecku widzę typologicznie Mesjasza. Jest to dla mnie nader oczywiste i jasne. Za Dawida umarło dziecko czyste, nieskalane, niewinne. Ale co bardzo ważne: CZŁOWIEK. To jest znowu kolejny dowód, kolejny bezdyskusyjny przykład w rozmowie z Żydem. Mogę mu podać niepodważalny argument: Powiedz mi, jakim sposobem Dawid został wzbudzony z martwych. Nie zawaham się powiedzieć tak wprost w tej sytuacji, bo został niejako wzbudzony z martwych, zachowany przy życiu. Według zakonu powinien umrzeć. Zakon nie dawał mu usprawiedliwienia, zakon nie dawał mu nadziei, zakon go nie ożywił. Nie było ustawy w zakonie, która mogłaby go ożywić.

Uważam, że to są treści, o których apostoł Paweł mówi, opowiada i rozpisuje w Liście do Rzymian. Apostoł Paweł nie mógł mówić od siebie, bo gdyby mówił od siebie – bez cienia zawahania to powiem – że byłby fałszywym prorokiem. Natomiast, jeżeli mówi o tego rodzaju sprawach względem relacji między zakonem a Chrystusem, musi mówić to w oparciu o kwestie, które są zapisane i które znajdują się w pismach hebrajskich. A to znaczy, że można je pokazać, przeczytać, powiedzieć.

Na tę okoliczność dodam, że kiedy Jezus czy Paweł czytał, cytował Żydom z Pism, a nie chcieli uwierzyć, to mogli tylko i wyłącznie zgrzytać zębami, bo na to nie ma odpowiedzi. Jak można sprzeciwić się temu, co czyta się jako prawdziwe. Widzimy, że zgrzytali zębami także wtedy, gdy Jezus przemawiał, bo mówił im prawdę.: Biada wam, bo budujecie grobowce proroków, a wasi ojcowie ich pozabijali (Łk 11:47). To mówił Jezus. Ale podobnie też było, gdy przemawiał Szczepan. Dlatego w tej okoliczności, dziecko, potomek Dawida, wyraża niepodważalnie właśnie tę sytuację, w jakiej również cały naród Izraelski znalazł się w Dawidzie. Tak, jak w Mojżeszu w skale, tak i w Dawidzie zawiera się cały naród izraelski. Właśnie na podstawie tych sytuacji i motywów można tak powiedzieć: jeśli w skale był Mojżesz, to jakoż nie ktoś inny? Jeśli Dawid, to jakoż nie kto inny? Jeśli Mojżesz, to i inni. Jeśli Dawid, to i inni. Dlatego dostrzegamy, że nie było ustawy zakonnej dla Dawida na uratowanie życia. Utrzymaniem jego życia była tylko śmierć czystego, nieskażonego potomka, który za winę Dawida, w jego miejsce umarł, dając jemu możliwość ożycia i zmartwychwstania. Absolutnie nie zawaham się tak powiedzieć. Oczywiście jest to symboliczne, obrazowe. I TO JEST ÓW CHRYSTUS, KTÓRY IM TOWARZYSZYŁ.

Paweł mówił w kontekście wędrówki po pustyni, a ja mówię teraz dalej, bo cała historia do narodzenia Jezusa jest tak prowadzona, że ciągle coś się pojawia, coś, co świadczy o Chrystusie, świadczy o dziełach Chrystusa. Dlatego czytamy, że apostoł Paweł mógł dowodzić, że Jezus jest Mesjaszem, Chrystusem, Synem Bożym. W drodze do Emaus Jezus też wykładał pisma. Począwszy od Mojżesza, przez proroków i psalmy mógł pokazywać uczniom wszystko, co o Nim napisane. I bynajmniej, nie jedynie 53 rozdział Księgi Izajasza.

Daniel

Idąc dalej, mamy Daniela. Myślę, że lew, podobnie jak w przypadku Samsona, staje się również symbolem siły i niezwyciężonej śmierci. Tak jak Samson rozdarł lwa, tak i tutaj z Danielem stało się tak, że lew go nie pożarł, nie pochłonął. Czyli niejako lew został pokonany. Śmierć została pokonana.

Jonasz

Kolejna sytuacja historyczna dotyczy Jonasza. Sam Jezus powiedział: Albowiem jako Jonasz był w brzuchu wieloryba trzy dni i trzy noce, tak będzie Syn człowieczy w sercu ziemi trzy dni i trzy noce (Mt 12:40). Jezus odwołuje się do podobieństw, do zasad, do alegorii. Dlatego powiedział: „Tak – jak”. To jest niezwykle ważne sformułowanie w języku wykładowym. U Jezusa i u apostołów znajdujemy właśnie to sformułowanie ”tak – jak”. Jezus mówi: tak jak było w dniach Noego, tak będzie w dniach Syna Człowieczego, tak jak było w dniach Sodomy i Gomory…, tak jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni… (Mt 24:37-39). To są ważne sprawy, na które warto zwrócić baczną uwagę.

Ofiarowanie Izaaka

Opowiadając o wędrówce po pustyni Paweł nawiązał do skały. Ja zaznaczyłem, że chcę to rozszerzyć, bo Chrystus towarzyszył ludowi PRZED pustynią i długo PO pustyni, czyli od początków ludzkości aż do narodzenia Jezusa z Nazaretu.

Będąc przy historii Abrahamie, nie sposób pominąć ofiarowania Izaaka. Bardzo ważną kwestią i pewną jednak tajemnicą dla świata chrześcijańskiego, jest to, że Izaak nie jest typem ani odwzorowaniem Chrystusa. Izaak jest odwzorowaniem nas, ludzi, którzy jesteśmy Bogu ofiarowani przez Abrahama. Sam Bóg wskazał Abrahamowi, którego potomka (potomstwo) ma złożyć w ofierze. Stąd wnioskujemy, że Izaak wyraża potomstwo nowego przymierza. Trzeba nam pamiętać, że w sensie zrodzenia w tym czasie Abraham miał jeszcze jednego syna, Ismaela. Ale kiedy Bóg wezwał Abrahama Ismaela nie było już w domu Abrahama, bo został odesłany. Zadziało się to nie bez powodu, bo oczywiście z woli Boga i z pełną Jego akceptacją. To jest bardzo ważne. Krótko mówiąc, Ismael wyraża potomstwo czasu pierwszego przymierza, bo też i narodzony jest 14 lat przed Izaakiem. Natomiast Izaak wyraża potomstwo narodzone czasu nowego przymierza.

Kiedy Bóg mówi o ofiarowaniu, to wskazuje, by Abraham ofiarował Jemu jedynego syna. To, o czym teraz mówię Paweł wyjaśnia w Liście do Galacjan. Dlatego nie mówię tego sam od siebie, ze swojego własnego spostrzeżenia. To opowiada Paweł w Liście do Galacjan w czwartym rozdziale. Istotne jest, że sprawa rozgrywa się w odniesieniu do potomstwa, czyli uczestników nowego przymierza.

Natomiast gdzie w tej historii jest Chrystus? Chrystus jest w baranku. I jeśli zrozumiemy ten wątek we właściwy sposób, czyli widząc w Izaaku nas, a wiedząc o tym, że pozycja Mesjasza jest w baranku, wtedy też możemy widzieć, że nie ma zmartwychwstania Izaaka, czyli nas ludzi, bez baranka. Nie ma zmartwychwstania dla nikogo, czy byłby kto poganinem, czy byłby Żydem, nie ma DLA NIKOGO zmartwychwstania. Życie jest w tym baranku, którego Bóg!!! przygotował, a nie człowiek. Wszystkie inne baranki były przygotowywane przez człowieka, natomiast tego baranka przygotował Bóg, nie Abraham. Baranek był na miejscu ofiarowania przygotowany za sprawą Boga, tak jak Syn Boży został przez Boga przygotowany. W tym baranku my, „Izaaki” mamy zmartwychwstanie, a bez baranka nie ma życia. Nikt nie ma zmartwychwstania bez tego baranka. Czyli krótko mówiąc, jeśli dzisiaj ktoś, będąc Żydem, chciałby dyskutować i ewentualnie zrozumieć kwestię mesjaństwa Jezusa z Nazaretu lub mesjaństwu Jezusa zaprzeczać, temu człowiekowi mogę powiedzieć: jeśli nie masz w swoim życiu udziału w tym baranku, którego Bóg przygotował, to nie masz udziału w zmartwychwstaniu. Zresztą, wszystko jedno czy rozmawiam z Żydem czy z poganinem. To ten baranek, o którym powiedział Jan: Oto Baranek Boga, który gładzi grzech świata (J 1:29). Ten, który daje zmartwychwstanie, baranek Boga, od Boga i przez Boga przyprowadzony. Dodatkowo baranek jest głową swoją uwikłany w ciernistym krzaku, zaplątał się rogami. Takim go dostrzegł Abraham. I wziąwszy, ofiarował go.

Jeśli ktoś nie ma udziału w tym baranku, nie ma zmartwychwstania. W związku z tym, jeśli ktoś nie ma tego baranka w swoim życiu, w swoim udziale, to jest Ismaelem. Bo wśród potomków fizycznie spłodzonych przez Abrahama był Ismael, ale w tym czasie, ze względu na swoją słabość, gdy wystąpił przeciwko Izaakowi i go prześladował, został usunięty. I to nie tylko za głosem Sary, ale i za głosem, za wolą Boga. Taka rzeczywiście jest ewangelia. Został usunięty z domu Abrahama i Ismael nigdy nie został przywiedziony do domu Abrahama. To trzeba pamiętać, gdy będziemy myśleli i mówili o dzisiejszym Izraelu, oczywiście w kontekście Izraela niewierzącego. Izrael niewierzący to Ismael.

Apostoł Paweł wyprowadza wątek właśnie z tej historii Ismaela i Izaaka, Sary i Hagar. Dodam do tego – to było ofiarowanie IZAAKA na ołtarzu. Tak on jest pokazany, tak wyjaśniony, wytłumaczony, nakreślony przez apostoła Pawła. Dlatego apostoł Paweł pisze: My tedy, bracia, tak jak Izaak jesteśmy dziećmi obietnicy (Gal 4:27). My tedy… tak jak Izaak. My jesteśmy tym Izaakiem, on jest ucieleśnieniem potomstwa nowego przymierza. Dlatego też kto nie ma tego baranka, jest Ismaelem. A będąc Ismaelem pozostaje na zawsze!!! z dala od domu Abrahama. I dlatego Jezus powiedział: Musicie się na nowo narodzić (J 3:5). W takim znaczeniu Ismaelem był na przykład Piotr jeszcze przed ofiarą Chrystusa. Ale nawet jeśli ktoś był Ismaelem, który wcześniej, przed narodzeniem Izaaka mieszkał w domu Abrahamowym, bo był synem, fizycznym synem Abrahama według ciała, to musiał się na nowo narodzić, by być nadal w domu Abrahama. Bo kiedy przyszedł czas na potomka nowego przymierza według obietnicy, Izaaka, wówczas, jak znajdujemy też w wykładzie Pawła, było tak, że Ismael prześladował Izaaka. Dlatego apostoł Paweł mówi: Ale jako na on czas ten, który się był urodził według ciała, prześladował tego, który się był urodził według ducha, tak się dzieje i teraz (Gal 4:29). Paweł mówi, że jak Ismael wtedy prześladował, tak i dzisiaj ci, którzy pozostali dalej Ismaelem prześladują braci, którzy jako nowonarodzeni są już Izaakiem. Są potomstwem nowego przymierza, bo mają udział w baranku. Mając na uwadze potomstwo Ismaela, Izaaka i historię Abrahama Chrystus powiedział: Jeśli się nie narodzicie na nowo (J 3), czyli: jeśli nie obumrzecie jako Ismael, a nie narodzicie się jako Izaak. Znowu powiem, że Jezus nie wymyślił tego, ale wyłożył na podstawie historii tak, żebyśmy i my mogli to zrozumieć. Możemy wiedzieć, na bazie czego Jezus mówi te słowa do Nikodema. Ano wziął to właśnie stąd. Nie możesz być ofiarowany Bogu, będąc Ismaelem, bo tak Bóg nie powiedział do Abrahama: Zabierz i ofiaruj mi dwóch synów: Ismaela i Izaaka. Powiedział tylko i wyłącznie o jednym.

Tyle w tej kwestii. Powiem jeszcze tylko, że tu właśnie jest Chrystus, w tych wszystkich bardzo krótko i szybko opowiedzianych sytuacjach, historiach. Zaznaczam, bardzo staram się jak najkrócej i esencjonalnie mówić, żeby tylko przekazać kierunek myślenia. To może tak, jakby stojąc na rondzie w Poznaniu, ktoś zapytał: „Którędy do Rzymu?” Jeśli ktoś ma orientację w kierunkach, to stojąc na rondzie może rzeczywiście pokazać ręką: „Rzym jest w tym kierunku. Tam na południe. W tym kierunku masz się udać.” A wiemy, ile jeszcze po drodze trzeba sprawdzać, dociekać, żeby do tego miejsca przeznaczenia dotrzeć. Czasami właśnie na ten sposób mam na myśli, że mogę niejako z dala powiedzieć, co myślę, zasugerować. Jeśli jest to słuszne, możemy choćby i razem zastanawiać się. Jeśli ktoś uważa, że niesłuszne są moje myśli, jestem otwarty, by albo pokazywać dalej drogę, albo rozmawiać. A jeśli w czymś się mylę, jestem również gotów zweryfikować to w sobie. Wszak i moim udziałem było weryfikowanie wielu spraw, między innymi i tych: trójca, boskość Jezusa, preegzystencja, piekło, dusza, chrzest dzieci i jeszcze więcej protestanckich i katolickich kwestii.

Zamykam na tym wątku ten temat: „Skałą, która im towarzyszyła był Chrystus”. Właśnie w takim sensie, w taki sposób ta skała im towarzyszyła. Duch Chrystusowy był z nimi. To ta skała, w której rozszczepieniu była ich ochrona w obliczu Boga. Tą skałą był właśnie Chrystus, przewidziany przez Boga, jak czytamy, przed stworzeniem świata. Gdyby Jego nie było, wszyscy ludzie podlegaliby śmierci w obliczu Boga. I sądowi. Wiecznemu sądowi, śmierci wiecznej. Nieodwołalnie.